Łączna liczba wyświetleń

sobota, 14 grudnia 2013

1 Mroczna Prawda

Ból. Chęć zemsty. Rozpacz. Chłopak siedzący w kącie pokoju nie chciał już nic czuć. Nie ma już nikogo... Popatrzył na żyletkę w swojej dłoni. A może by tak to skończyć? Ten, kogo kochał, nie żyje. Ten, któremu ufał, ukrywał przed nim prawdę. Ten, którego się boi, rośnie w siłę. A on? On miał już dosyć. Dosyć walki, dosyć zdrad, dosyć bycia przeklętym Chłopcem Który Przeżył. Podniósł żyletkę, zobaczył w niej zamglone odbicie tęczówek w kolorze Avady. Tylko jedno mocne cięcie...
- Wpuść tę cholerną sowę zanim zbije szybę! - Głos wuja Vernona przebił się przez jego świadomość. Popatrzył na okno i zobaczył Hedwigę, która najwyraźniej od dłuższego czasu próbowała się dostać do środka. Otworzył jej, a sówka rzuciła mu na łóżko list, i po obdarzeniu go pełnym wyrzutu spojrzeniem, usadowiła się na swojej żerdzi. Harry wziął papier do ręki i przeczytał swoje nazwisko napisane eleganckim pismem na kopercie. Wydawało mu się znajome, ale nie mógł sobie przypomnieć, do kogo należało. Tylko dlatego nie rzucił listu na stertę innych, nieotwieranych, które dostał od Rona, Hermiony i Lupina. Wyjął pergamin i zaczął czytać.

Harry Potterze,
Spotkajmy się dzisiaj o północy w moim zamku. Chcę abyś poznał drugą stronę. Nawet nie myśl o tym, aby się nie zjawić.
Lord Voldemort
P.S. List jest świstoklikiem.

Dziwne. Voldemort napisał do niego list i do tego chce się z nim spotkać. Tak w sumie to każe mu się z nim spotkać. Potter wolał nie myśleć, co zrobi ten psychopata, gdy się nie zjawi. A on przecież i tak chciał umrzeć, a tak przynajmniej uznają, że zginął w walce, jak bohater. Już widział nagłówek jutrzejszego Proroka. "Harry Potter ginie z rąk Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać,nie mamy naszego bohatera, poddajmy się." Jak oni mogli myśleć, że jeden piętnastolatek pokona Czarnego Pana i jego armię śmierciożerców? Bo tak powiedział Dumbledore? Głupcy, zaślepieni wiarą w paplaninę jakiejś chorej psychicznie wieszczki. Lekko się uśmiechnął, myśląc że jego śmierć zrobi im na złość.
Z drugiej strony jakiś cichy głosik podpowiadał mu, że to on ma coś nie tak z głową. Ale skoro nie ma nic do stracenia, to mógłby nawet zwariować. Piękny koniec legendy Złotego Chłopca... Tak. Zdecydowanie ma coś z głową.

Punktualnie o północy świstoklik zaczął jarzyć się niebieskawym światłem, a chłopak ledwo zdążył go złapać. Po krótkiej chwili wylądował przed bramą z kutego żelaza, której pręty owijały stalowe węże. Czekało już tam na niego dwóch śmierciożerców. Wyższy bez słowa otworzył bramę i zaczął iść w stronę zamku. Drugi wbił czarnowłosemu różdżkę w plecy i popchnął do przodu. Budynek rósł w ich oczach. Zbudowany z czarnego kamienia rzucał ponure cienie na równo przystrzyżony trawnik. Po kilku minutach znaleźli się okrągłym holu wyłożonym kafelkami, w których odbijało się chybotliwe światło pochodni zaczepionych w ścianach. Panowała tu mrożąca krew w żyłach cisza. Gdy wyższy śmierciożerca zapukał trzy razy w dębowe drzwi, rozpłynęły się one w zieloną mgiełkę. Weszli do ciemnego pokoju oświetlonego jedynie przez ogień z kominka. Mężczyźni padli na kolana pociągając za sobą chłopaka, który nie stawiał najmniejszego oporu. Usłyszał zimny głos nieznoszący sprzeciwu.
- Odejdźcie.
Gdy zostali sami Voldemort wskazał mu bez słowa jeden z foteli. Chłopak usiadł.
- Witaj Harry Potterze. Zjawiłeś się.
- Jak widzisz.
- Po co ten jad? Chcę porozmawiać. Mam dla ciebie propozycję, ale po kolei. Pewnie zdążyłeś już zorientować się, że stary Trzmiel nie jest tym, za kogo większość ludzi go uważa.
- Zauważyłem.
- A więc nie chcesz być po jego stronie?
- Tak, ale po twojej też nie.
- Pomyśl. Skąd wiesz, jakie mam cele i plany? Od Dumbldedora?
- Czyli on zmyślił te wszystkie historyjki o atakach na mugoli, a ty wcale nie porywasz ludzi, żeby ich potem torturować i zabić? Nie wiedziałem. - Harry pomyślał, że się zagalopował.
- Tego nie powiedziałem. Słuchaj uważnie, bo próbuję ci wytłumaczyć, że ja chcę pomóc czarodziejskiej społeczności, a nie ją zniszczyć. Mieszanie się z mugolami niszczy naszą kulturę i osłabia magię. Każdy kto choć trochę zna historię magii widzi, jak potężni byliśmy kiedyś, a co się dzieje teraz. Pragnę oczyścić nas z brudu i wrócić do dawnych wartości, rozumiesz Harry Potterze?
- Oczyścić znaczy zabić kogoś tylko dlatego, że nie urodził się w czystokrwistej rodzinie? Jakbyś nie wiedział, to moja przyjaciółka...
- Dobrze wiem, kim jest panna Granger. I nie zabijam każdego mugolaka, tych, którzy zachowują się jak czarodzieje zostawiam w spokoju. Lecz gdy ktoś nie rozumie jakim darem jest magia, i plami ją mugolskimi zwyczajami... - W czerwonych tęczówkach pojawiły się niebezpieczne błyski. - Mam nadzieję, że rozumiesz mój punkt widzenia.
Chłopakowi chwilę zajęło przetrawienie tych informacji. Z zamyślenia wyrwał go głos Voldemorta.
- Jak już wspominałem, mam dla ciebie propozycję. Przyłącz się do mnie, a ty i twoi przyjaciele będziecie bezpieczni. Nie tknę ich w zamian za wierność.
- A gdybym się nie zgodził?
- No cóż, jesteś w moim zamku, ze mną i co najmniej czterdziestoma śmierciożercami. Resztę sobie dopowiedz.
- Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Czemu tak bardzo chcesz mnie w swoich szeregach?
- Uważam, że jesteś wyjątkowy. Pamiętasz, co ci kiedyś powiedziałem? Jesteśmy do siebie podobni. Razem możemy wiele zdziałać i zmienić świat.
Jeszcze kilka godzin temu chciał umrzeć, a teraz widział inne wyjście. Ale, przecież to Voldemort. Ten, który zabił mu rodziców.
- Przez ciebie jestem sierotą. Zabiłeś moich rodziców i chcesz, abym do ciebie dołączył? Jesteś chory.
- Przyznaję, zabiłem twoich rodziców. Ale wtedy myślałem, że są zdrajcami. Dopiero potem dowiedziałem się, że to Dumbledore kazał Pettigrew aby mi tak powiedział. Byłem zły po usłyszeniu przepowiedni, nie myślałem rozsądnie, nie sprawdziłem...
- Jakimi zdrajcami?! Jak śmiesz tak o nich kłamać?! - Chłopak zerwał się z fotela i zacisnął pięści.
- Uspokuj sie, Potter. Nie kłamię, twoi rodzice byli moimi śmierciożercami i szpiegami w Zakonie Feniksa. Dumbledore się o tym dowiedział, i kazał Pettigrew mi nakłamać. A dyrektorek rozpuścił plotkę o zdradzie Blacka, a ciebie umieścił u wujostwa. Koniec historii.
- Nie wierzę ci.
- Jeżeli do mnie dołączysz, to dam ci list, który twoja matka mi dała, abym ci w razie czego przekazał. Wiedziała, do czego jest zdolny Dumbledore, ale walczyła. była dzielną kobietą. A więc?
Harry' emu świat się zawalił, wszystko w co wierzył, okazało się nieprawdą. Podjął decyzję.
- Będę twoim śmierciożercą. I pomszczę moich rodziców.
- Uklęknij i podaj lewą rękę.
Czarny Pan złapał go za nadgarstek i przyłożył mu różdżkę do skóry.
- Czy przyrzekasz mi wierność i że wypełnisz każdy mój rozkaz?
- Przyrzekam. - Głos miał mocny i zdecydowany.
- A więc się stało.
Na skórze uformował się Mroczny Znak. Harry czuł, jakby przyłożono mu do skóry rozpalone żelazo, ale nawet nie jęknął.
- Pięknie. A teraz - pstryknął palcami i u jego stóp pojawił się skrzat domowy - teraz idziesz do łóżka. Jutro zaczynamy naukę.
Gdy lekko oszołomiony chłopak ukłonił się i wyszedł, Czarny Pan przywołał Nagini.
- Udało się, moja droga. Potter będzie mi służył.

4 komentarze:

  1. Witaj, ;3
    chcę cię poinformować iż Twój blog został nominowany do nagrody Liebster Blog Awards!
    http://magicdarkmoon.blogspot.com/2013/12/nominacja-do-liebster-blog-awards.html#comment-form - Zapraszam!
    Pozdrawiam i życzę dużo weny c;
    Powiem ci jeszcze, że opowiadanie jest mega chodź nie przepadam za powieściami tego typu, to jest wspaniałe! Czekam na kolejną część!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!!! Kocham tego typu opowiadania <3. Masz wielki talent i super styl. Czekam na więcej. Będę zaglądać :). Zapraszam do mnie jeśli masz czas i ochotę http://prosto-z-hogwartu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mogłabyś dać linka do pierwszego rozdziału? Bo mi coś nie chce działać... :<

      Usuń
  3. Łał! Harry i mroczny znak. Tego się nie spodziewałam. Masz fajny styl pisania. Mam nadzieję tylko, że Potter nie będzie we wszystkim mu posłuszny. Czekam na kolejne rozdziały :) Zapraszam do mnie http://maly-szczegol.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń