Łączna liczba wyświetleń
wtorek, 23 kwietnia 2013
Ziółka
Będę bardzo wdzięczna za komentarze, pokażcie, że ktoś to czyta!!!
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Popołudniowe słońce odbijało się w rozecie nad drzwiami ratusza sprawiając, że wyglądała jak gwiazda strącona z niebieskiego korowodu. Podkowy cicho stukały o bruk. Zgiełk miasta szybko cichnął, jak gość który zdał sobie sprawę, że nie jest gdzieś mile widziany. Geralta zdziwił nieco brak strażników przy drzwiach. Popchnął je, lecz były zamknięte.
- Pomóc może?- Mężczyzna, który do niego podszedł miał pokaźne mięśnie rzucające się w oczy. Jego dłonie były nieproporcjonalnie duże i szorstkie, przyzwyczajone do ciężkiej, fizycznej pracy. Te przymioty odwracały uwagę od inteligentnego spojrzenia, lecz wiedźmin nie dał się zwieżć pozorom.
- Szukam pracy.- przy tych słowach wyciągnął swój srebrny medalion przedstawiający głowę wilka.
- Panie, książę ukrywa sie w zamku poza miastem, ale jeśli chodzi o robotę, to trzeba do namiestnika.- mężczyzna nagle stał sie pokorniejszy.
- Prowadź dobry człowieku.
Podążyli w stronę Placu Ratuszowego, teraz zupełnie pustego, a potem skręcii w prawo. Po chwili zobaczyli drewniany dom różniący ię od innych jedynie tym, że był nieco większy.
- Czemu książę się ukrywa?
- Panie, słyszałem plotki, że ta bestia, co po nocy łazi, to na niego poluje. I dlatego teraz siedzi sobie za murami, a cały problem zwalił na namiestnika. Ale to tylko słyszałem.- spojrzał na Geralta niepewnie, jakby się bał, że powiedział o dwa słowa za dużo.
Skromnie odziana służąca wyszła do nich, i bez słowa zaprowadziła do ogrodu, gdzie namiestnik pił jakieś zioła. Geralt lekko się ukłonił.
- Panie, jestem Geralt z Riwii, wiedźmin.
- Dzięki niebiosom! Riwijczyku, Haseryn jest nękany przez wivernę, zginęły już cztery osoby, w tym półroczne dziecko z matką... Błagam cię, zabij tę bęstię, a książę cię sowicie wynagrodzi!- w jego oczach Geralt dostrzegł rozpacz graniczącą z szaleństwem. A granicę tę łatwo przekroczyć.
- Panie, zajmę sie tym. Czy wiverna grasuje tylko nocą?- Nie dostał odpowiedzi. Namiestnik zaczął się trząść,a oczy zaszły mu krwią. Służąca stała oniemiała, patrząc na ciało przeszywane konwulsjami. Geralt również nie ruszał się z miejsca, wiedział aż za dobrze, co się stało. Namiestnik został otruty, nie było sensu próbować mu pomóc. Padł na ziemię, jego twarz skrzywiła się z bólu, Lecz krzyk uwiązł mu w gardle. Wiedźmin niewzruszony wziął Płotkę za uzdę i wyszedł z miasta, myśląc wyłącznie o zadaniu.
Nie mogła sie na niczym skupić, co chwilę spoglądała przez okno wycodzące na zachód. Tędy przybył z umierającym Jaskrem, tędy odszedł zabijając jej serce. Nie, nie tęskniła, przecież to nie mogło się udać. On nie ma ludzkich uczuć. To mutant, potwór niewiele różniący się od tych, które tępi. Tylko czemu nie mogła o nim zapomnieć?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
nie tęskniła- yhyyyyy ;D
OdpowiedzUsuńtak poza tym, to błagam, zlkwiduj opcję kodu przy komentarzach, to irytujące. notka interesująca, ale na przyszłość zapamiętaj- nigdy nie mów, że "liczysz na komenatrze", bo ludzie zrobią dokładnie odwrotnie :D to tyle z mojej strony, zapraszam: http://story-by-ami.blogspot.com/
bardzo dobrze się czyta xd
OdpowiedzUsuńmonika