Łączna liczba wyświetleń

piątek, 7 czerwca 2013

Ogłoszenie

 Rozmawiali długo, nie obyło się bez przykrych słów, lecz doszli w końcu do zgody. To już nie ma sensu. Oni należą do innych światów, które nie mają prawa się spotkać. Więc odchodzą, lecz tym razem oboje. Uścisnęli sobie ręce i odjechali w przeciwne strony. Tak, tak będzie lepiej dla wszystkich. oboje jednak czuli, że blizny na ich sercach nie zagoją się nigdy.
 Geralt znalazł Jaskra opartego o pień drzewa i brzdąkającego na swojej lutni.
- A gdzie jest..?
- Daleko stąd. I obyśmy się nigdy nie spotkali.
- Przecież ty sam się oszukujesz, i dobrze o tym wiesz.
- To nie twoja sprawa. Zostaw mnie w spokoju. - Po tych słowach zawrócił na drogę i odjechał stępa.
- Co za inteligentna odpowiedź. Ale dobra, poczekam, aż ci trochę przejdzie, i wtedy sobie pogadamy. - Bard wskoczył na siodło i zaczął gonić Geralta. - Hej, zaczekaj! Gdzie jedziesz?
- Szukam roboty, a ty rób co chcesz.
- To jadę z tobą, a po drodze wstąpimy na jakiś dwór. Zaśpiewam tam moją balladę o ognistej bestii i mężnym rycerzu w srebrnej zbroi na karym rumaku. Potrzebuję jeszcze tylko damy serca, którą będzie mógł czcić i wielbić.
 Geralt przestał słuchać jego paplaniny. Dojechali właśnie do rozstaju dróg, gdzie stał słup z ogłoszeniami. W większości były to listy gończe, lecz jeden z pergaminów się wyróżniał. znajdował się na nim dość nieporadny rysunek czarnego, kudłatego stworzenia z czerwonymi oczami i obietnica nagrody za pozbycie się go. Tak. To jego świat. Oczy zaczęły mu się błyszczeć, a jasny cel pozwolił odpocząć myślom.
- Jaskier, mam potwora. - Spiął konia ostrogami i pojechał w prawo.
Gród był otoczony mocną palisadą z kamienia i drewna, w której były żelazne wrota z wizerunkami gryfów. Przy utwardzonych ulicach stały zadbane domy z gankami pełnymi kwiatów. Ludzie byli uśmiechnięci, i co dziwne, nigdzie nie widać było żebraków, ktorych zwykle w miastach pełno. Jaskier posyłał łobuzerskie spojrzenia do młodych dziewcząt, które reagowały na to chichotem. Jedna z nich rzuciła mu dorodne jabłko, a inna kwiat narcyza. Na placu przed zamkiem nie było pręgieża, ani szubienicy, lecz ozdobna fontanna przedstawiająca gryfa. Na spotkanie przybyszów wyszło dwóch rycerzy w czerwonych pelerynach i ze złotymi pasami. Spojrzeli na przewieszony przez plecy miecz Geralta i ze zrozumieniem kiwnęli głowami.
- Waleczny Geralcie z Riwii, książę Arkadii prosi cię i twego przyjaciela do siebie.
Ruszyli.

1 komentarz: