Łączna liczba wyświetleń

sobota, 25 maja 2013

Atak


Haenweld był już tylko kilka metrów od bestii. Naprężył mięśnie do ataku, lecz nie zdążył. Smok z niespodziewaną zwinnością skruszył kopię i zepchnął rycerza z konia. Zaryczał tak, że ugięły się pobliskie drzewa, a następnie zmiażdżył ofiarę z nieprzyjemnym chrzęstem. Potem zaczał bezceremonialnie scierać z siebie krew o trawę.
wojownicy, jeszcze przed chwilą rządni krwi, zaczęli cchyłkiem wracać do obozu. Po drodze jednak mozna było usłyszeć szepty.
- Ja to bym sie tak nie dał...
- Te rycerzyki to chuchrełka, nie to co my!
- Trzeba było razmen na niego iść...
- Tak, a wtedy razem atakować ze wszystkich stron.
- Gad nie będzie wiedział, co robić, one to przecież jak cepy głupie są.
Przy ognisku, piwie i pieczonym mięsie podszeptywania zamieniły się w okrzyki nawołujące do walki.
- Pokonamy bestię!
- Nie ma z nami smok szans!
- Dalej, razem na niego!
Zmierzchało juz, więc z zapalonymi pochodniami poszli na polanę.


Przepraszam, ale mój ukochany brat usunął mi prawie wszystko, co miałam na laptopie, w tym notki.

3 komentarze:

  1. so sad. zabiję Emila. i koniec. tyle. a, i KRÓTKO! a tak poza tym to ja chcę usłyszeć tem mniamuśnu chcrzęst przy miażdżeniu kości <3

    OdpowiedzUsuń
  2. też zajebiście kurde fajne kurde a Emila ukarać
    Ewelynu

    OdpowiedzUsuń
  3. no no fajny rozdział,a Emilowi należy sie kara
    Monika

    OdpowiedzUsuń