Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 23 maja 2013

Przepraszam!!!


- O nie. To niemożliwe. - Przed Geraltem rozpościerał się widok na łąkę. Kilkadziesiąt metrów dalej, wsparty na potężnych, tylnych łapach, stał smok. Złoty. Machał od czasu do czasu wielkimi skrzydłami, jakby przygotowując się do ataku. Wojownicy stali oniemiali, patrząc jeden na drugiego w oczekiwaniu, który pierwszy się odważy. Jednak żaden się nie wyrywał. Usłyszeli tętent. Właśnie nadjechał rycerz w srebrnej zbroi. era Na jego czarnym ogierze był stalowo-złoty kropierz. Przed nim biegł herold.
- Miejsce dla czcigodnego sir Haenwelda, kwiatu rycerstwa Sodden!
Ludzie posłusznie ustąpili z drogi. Rycerz rzucił pogardliwe spojrzenie na bestię, i przemówił donośnie.
- cny smoku, ja, sławny sir Haenweld, wyzywam cię na bój śmiertelny, bez twego ognia diabelskiego, lecz w walce sprawiedliwej i świętej. Stawaj!- Po tych słowach nasunął przyłbicę i wziął od giermka tarczę.  Smok skinął łbem i zaczął drzeć pazurami ziemię. Haenweld spiął konia ostrogami, podniósł kopię na wysokość serca przeciwnika i ruszył galopem. Geralt chciał go powstrzymać, ale nie był w stanie ruszyć się z miejsca. Właśnie przybyła Yennefer i gdy go zobaczyła, unieruchomiła jednym zaklęciem. Stała obok i Geralt czuł jej ciepło. Po chwili, z wahaniem, wsunęła swoją dłoń w jego rękę.


Przepraszam, że krótkie, ale nie mam czasu.

3 komentarze: